Kawalerka /DRAMAT/
OSOBY:
Grzesiek
Jogin
Maczo
Aktywista
Student
Wszystkie osoby, poza studentem, mają 30-40 lat. Student, jak sama nazwa wskazuje, jest w wieku studenckim.
Akt I
Scena I
Wnętrze kawalerki. Nieduży pokój wypchany do granic możliwości starymi meblami z czasów PRL-u, z których wręcz wypadają książki, ciuchy, opakowania po pizzy, kable niewiadomego zastosowania i cała masa innych śmieci, pozostawionych tu kiedyś przez Grześka i niedawno porzuconych przez byłych lokatorów kawalerki – czterech studentów. Wnętrze wygląda jak śmietnisko, nie ma gdzie postawić stopy tak, by na coś nie nadepnąć.
Z boku, przy drzwiach wejściowych, stoi duża walizka, a na środku rozgardiaszu odkurzacz starego typu.
Grzesiek leży na wersalce, a raczej na stercie ciuchów, ręczników i innych przedmiotów, które się na niej walają. Jest wyluzowany. Stopą przełącza kanały starego telewizora, który nie ma pilota. Obraz śnieży, ale słychać jak komentator komentuje mecz piłki nożnej.
Z offu słychać dźwięk wybierania numeru w telefonie komórkowym, potem sygnał czekania na połączenie. Nareszcie ktoś odbiera.
MACZO (OFF)
(sapie z wysiłku) Co jest, Filip?
JOGIN (OFF)
Martwię się o niego.
MACZO (OFF)
(sapie) Weź mów jaśniej, na siłowni jestem.
JOGIN (OFF)
O Grześka się martwię, nie udawaj głupka.
MACZO (OFF)
(złośliwie) Chyba nie masz co robić. Byłeś już dzisiaj na jodze?
JOGIN (OFF)
Odwal się. Chodźmy do Grześka. Trzeba mu pomóc. On się na pewno załamał tym rozwodem.
MACZO (OFF)
Ustaliliśmy, że dajemy mu czas, tak?
JOGIN (OFF)
No tak, ale…
MACZO (OFF)
Jest prawdziwym facetem, tak?
JOGIN (OFF)
No nie wiem, może, ale ja bym się w takim momencie załamał, po dwudziestu latach małżeństwa…
MACZO (OFF)
TY byś się załamał, ale on jest prawdziwym facetem i wiesz co on teraz robi? Je pizzę, ogląda mecz i jest najszczęśliwszy na świecie.
JOGIN (OFF)
Ale tam jest straszny bałagan, chociaż pomóżmy mu posprzątać.
MACZO (OFF)
Ja swojego mieszkania nie sprzątam, a jego mam sprzątać?! Co to ja – baba jestem?! (sapie i mówi do kogoś w tle, uwodzicielsko) Mmm, słoneczko, masz piękne te bicepsiki, ale gdybyś mi pozwoliła, to ja bym ci takie specjalne sztuczki pokazał z tymi ciężarkami…
Słychać sygnał rozłączenia rozmowy.
JOGIN (OFF)
Halo? Halo! Zostaw tę laskę, rozmawiamy chyba o naszym kumplu, nie?!
Sygnał wybieranego kolejnego numeru telefonu.
AKTYWISTA (OFF)
(w tle okrzyki manifestującego tłumu) Nie mogę teraz gadać, na manifestacji jestem!
JOGIN (OFF)
Musimy pomóc Grześkowi sprzątać.
AKTYWISTA (OFF)
To po cholerę zdradził Ankę?! Teraz niech sobie sam posprząta!
JOGIN (OFF)
Ale nie metaforycznie sprzątać, tylko naprawdę! Ty byłeś w tej jego kawalerce?! Syf jest gorszy niż wtedy jak z nim tam na studiach mieszkaliśmy!
AKTYWISTA (OFF)
WIĘCEJ CHLEBA! MNIEJ KURCZAKÓW! WIĘCEJ CHLEBA! MNIEJ KURCZAKÓW!
JOGIN (OFF)
Co to za manifestacja jest?
AKTYWISTA (OFF)
Za obowiązkowym wprowadzeniem do piekarni chleba na zakwasie! Powinieneś tu być, w końcu jesteś joginem!
JOGIN (OFF)
Nie jestem gejem!
AKTYWISTA (OFF)
WIĘCEJ CHLEBA, MNIEJ KURCZAKÓW!! WIĘCEJ CHLEBA!! Dobra, kończę!
Grzesiek bierze swoją komórkę i zupełnie wyluzowany dzwoni.
GRZESIEK
(do komórki) Cześć Anka, nie odbierasz ode mnie, ale tak, mogę nagrać wiadomość. Chcę tylko powiedzieć, że właściwie to jestem ci wdzięczny, że wyrzuciłaś mnie z domu. Tak, jestem ci wdzięczny, bo nareszcie mogę pomieszkać w mojej przytulnej kawalerce, poczuć się wolnym człowiekiem. Tak, wolnym. Dziękuję ci za to. To niewątpliwie najlepszy dzień w moim życiu.
Wyciemnienie
Scena II
Grzesiek wstaje ciężko z kanapy, rozgląda się. Bierze odkurzacz, który leży gdzieś w stercie śmieci. Przygląda mu się z zakłopotaniem. Wychodzi do kuchni. Słychać brzdęk, potknął się o coś.
GRZESIEK
Kurwa mać.
Po chwili Grzesiek wraca z kuchni z czajnikiem bezprzewodowym, z którego paruje gorąca woda. Staje nad odkurzaczem. Myśli. Po chwili otwiera pokrywę odkurzacza, wyjmuje z niego worek na śmieci, odrzuca z obrzydzeniem, zdumiony, co to może być, i nalewa do odkurzacza wodę. Precyzyjnie, powoli. Jest skupiony. Podskakuje, kiedy otwierają się drzwi i do kawalerki wchodzi Jogin. Ma na ramieniu matę w pokrowcu, jest ubrany ekologicznie, w radosne kolory.
JOGIN
Cześć!
GRZESIEK
Dla kogo dobry, dla tego dobry.
JOGIN
Przyszedłem pomóc ci odgruzować tę budę. Cieszysz się?
Grzesiek kończy nalewać wodę do odkurzacza.
GRZESIEK
Bardzo.
JOGIN
Co robisz?
GRZESIEK
Będę odkurzał.
JOGIN
Ale po co nalewasz wodę do odkurzacza?
GRZESIEK
No mówię. Będę odkurzał.
JOGIN
Grzeniu...
GRZESIEK
Nie mów do mnie „Grzeniu“.
JOGIN
Nie jestem gejem.
GRZESIEK
Mnie to nie przeszkadza.
Jogin wznosi oczy do nieba. Grzesiek usiłuje włączyć odkrzacz, ale ten zaczyna wyć, potem rozlega się huk, z odkurzacza idzie dym, a następuje zalega posępna cisza. Grzesiek jest zdumiony.
JOGIN
Po co wlewałeś tam wodę? Przecież to nie jest odkurzacz na parę wodną.
GRZESIEK
To są jakieś inne?
JOGIN
Tak, są.. Poza tym to jest twój odkurzacz z czasów studiów. Pamiętasz, jak tu mieszkaliśmy? Matka ci kupiła odkurzacz i powiedziała, że nas wszystkich stąd wywali na zbity pysk, jeśli nie przysięgniemy, że będziemy odkurzali raz w miesiącu.
Grzesiek patrzy na odkurzacz i wreszcie go rozpoznaje.
GRZESIEK
Faktycznie. Ostatni raz w życiu to chyba właśnie nim odkurzałem. Ale u nas Anka zawsze wlewa wodę do odkurzacza! Zawsze! …To znaczy – wlewała.
Jogin klepie Grześka po plecach pocieszająco.
JOGIN
Jutro przyniosę ci mój odkurzacz.
GRZESIEK
No, przydałoby się.
Grzesiek zaczyna zbierać walające się śmieci i wrzucać do wielkiego plastikowego wora.
GRZESIEK
Muszę tu posprzątać, bo się już zacząłem potykać.
JOGIN
Spotykasz się?! Już?! To wspaniale!
GRZESIEK
Potykać, nie spotykać! Bałagan mam, nie seks bez zobowiązań!
Jogin podnosi ręce w geście poddania. Sprzątają.
JOGIN
Grzeniu, wiem, że masz poczucie winy.
GRZESIEK
Wcale nie mam.
JOGIN
Wiem, że tęsknisz za Anką i dziećmi.
GRZESIEK
Wcale nie. Jestem zadowolony, że zdradziłem Ankę, to był superseks. Nie to, co z nią.
JOGIN
Masz rację. Nigdy jej nie lubiłem. Tej twojej Anki. I co to w ogóle za imię – Anka?
GRZESIEK
A ja ją bardzo lubiłem.
JOGIN
Ja też. Tak tylko mówię, żeby ci było lżej.
GRZESIEK
Przeczytałem dzisiaj w gazecie, że w Polsce rozwodzi się co roku około 45 tysięcy małżeństw. I liczba stale rośnie.
JOGIN
No i co ci po tych słupkach?
GRZESIEK
No ale sam powiedz, jak to jest? Moi dziadkowie są małżeństwem dłużej, niż ja żyję. Moi rodzice są małżeństwem dłużej, niż ja żyję. A wśród moich znajomych nikt nie przetrwał w związku dłużej, niż żył mój chomik.
JOGIN
Jak byłem mały to miałem chomika, co żył dwanaście lat. Miał na imię Filuś.
GRZESIEK
Mój żył dwa lata. Nie zdążyliśmy mu nawet z Anką wymyślić imienia, tak szybko zdechł.
JOGIN
No widzisz. Nawet chomiki teraz krócej żyją. A właściwie dlaczego zdechł?
GRZESIEK
Bo go nadmuchałem.
JOGIN
Co zrobiłeś?
Grzesiek rozgląda się,. W bałaganie znajduje jakąś skarpetkę.
GRZESIEK
Powiedzmy, że to jest chomik.
JOGIN
Chyba świnka morska.
Grzesiek obrzuca Jogina niechętnym spojrzeniem. Podchodzi do odkurzacza i rozmontowuje jedną z rur.
GRZESIEK
Powiedzmy, że to jet słomka, taka wiesz, do picia drinków.
Jogin powstrzymuje się od komentarza. Grzesiek kładzie na stole skarpetkę, wygładza ją starannie.
GRZESIEK
Pewnego dnia szedłem rano zaspany do łazienki. Nie wiedziałem, że chomik też tam idzie, a że jemu spieszyło się chyba bardziej, to mnie wyprzedził i wtedy go nadepnąłem.
JOGIN
Na śmierć?
GRZESIEK
No właśnie nie. Trochę go rozpłaszczyłem, ale ciągle żył. Chciałem go wywalić przez okno, ale przyszły dzieci i zaczęły biadolić „Tato, ratujmy go, ratujmy!”, no to postanowiłem przeprowadzić akcję reanimacyjną. Zacząłem od masażu serca. Ale to nic nie dawało. Wtedy postanowiłem zrobić mu sztuczne oddychanie. Ale co chciałem przyłożyć usta do jego ust, to prawie zjadałem jego głowę. Wziąłem więc słomkę do drinków (bierze rurę do odkurzacza) i włożyłem mu delikatnie do pyszczka (wkłada końcówkę rury do skarpety) , a następnie (dmucha mocno w rurę, aż skarpeta wygląda jak balon) – nadmuchałem go.
JOGIN
Na śmierć?
GRZESIEK
Niestety tak.
Jogin znowu powstrzymuje się od komentarza i bez słowa wraca do sprzątania. Grzesiek pomaga mu niechętnie. Zamyślony. Otwierają wersalkę i wyjmują z niej kupę śmieci.
JOGIN
Boże, jak myśmy mogli na tym kiedyś spać?
GRZESIEK
We trójkę. Czwarty zawsze spał na łóżku polowym. Losowaliśmy co wieczór. Pamiętasz?
JOGIN
Zauważyłeś, że teraz ludzie nawet jak mieszkają sami, to mają wielkie łóżka małżeńskie albo podwójne materace?
GRZESIEK
Jak budzisz się co niedziela obok jakiejś kompletnie obcej laski, to już lepiej mieć tyle miejsca, żeby nie musieć jej dotykać.
JOGIN
Masz bezapelacyjnie rację. Ale pomyśl, przez cały tydzień, poza sobotą, śpisz sam. I to drugie miejsce, ta pusta poduszka obok. Straszne są takie poduszki.
GRZESIEK
Mówię ci, kiedyś było inaczej. Ludzie się nie rozwodzili. Trzymali się razem. A teraz wszystko się popieprzyło.
JOGIN
Ale chyba nie myślisz, że Anka chce się z tobą rozwieść, bo taka jest teraz moda?
GRZESIEK
Tak, wiem, zdradziłem ją. Należy mi się ten rozwód. Zresztą nie, wcale mi się nie należy. Byłem pijany i naćpany, czymś, co zresztą ty mi dałeś!
JOGIN
Bo dostałem od jakiejś dziewczyny! Kazała mi to dać komuś, kogo bardzo lubię!
GRZESIEK
Dzięki! I w ogóle to wy wymyśliliście, żeby na moją czterdziestkę pójść do klubu dla hipsterów! To co miałem robić jak się okazało, że śliczna dwudziestolatka zamknęła się ze mnę w kiblu? Wołać pomocy?!
JOGIN
Nie denerwuj się, Grzeniu… Grzesiek. Wiesz co, ja rozłożę matę, usiądziemy sobie i pokażę ci pranajamy, to są takie ćwiczenia oddechowe…
GRZESIEK
Daj mi spokój z tymi twoimi pedalskimi pomysłami!
Otwierają się drzwi i wchodzi Maczo. Na ramieniu torba na siłownię, niesie zapakowane w świąteczny papier i wstążkę pudełko. Jest bardzo ciężkie.
JOGIN
Miało cię nie być.
MACZO
Ciebie też.
Wyciemnienie
Scena III
Maczo i Grzesiek siedzą na podłodze, pomiędzy nimi bombki choinkowe z betonu. Patrzą na nie bezradnie. Obok rozpakowane pudełko, które przyniósł Maczo. Jogin sprząta, pakuje rozliczne śmieci do wielkiego wora. Maczo wyjmuje z torby na siłownię wódkę, rozlewa do trzech kieliszków.
GRZESIEK
Bombki choinkowe z betonu… dziękuję. Tego mi było trzeba.
MACZO
Chlup.
Wszyscy wypijają po kieliszku. Zgodnym ruchem. Jogin wraca do sprzątania, a Grzesiek do zabawy betonowymi bombkami. Znajduje gdzieś w kącie sztuczną choinkę. Rozkłada gałązki i zaczyna wieszać na niej betonowe bombki. Bez powodzenia; spadają z hukiem na podłogę. Mimo to wiesza je nadal z uporem maniaka.
MACZO
Ta laska z siłowni, okazało się, że robi doktorat z betonu. I przyszła na fitness z tymi bombkami, bo jej studenci na zaliczenie zrobili. Święta są, co chcesz?
JOGIN
I ona tak ci dała te betonowe bombki?
MACZO
Za to, co ja jej dałem pod prysznicem, to i tak jest nic.
Dźwięk przychodzącego sms-a. Maczo wyjmuje smartfona. Patrzy, co dostał.
MACZO
O, to od niej… Przesłała swoje zdjęcie.
Jogin i Grzesiek patrzą Maczo przez ramię na wyświetlacz smartfona. Oboje aż odrzuca.
GRZESIEK
Ała!
MACZO
No co? Nie jest może najpiękniejsza, ale wszystko ma na swoim miejscu!
JOGIN
Nie jest najpiękniejsza?! Miałeś bombki z betonu na oczach jak z nią poszedłeś pod ten prysznic?!
MACZO
Panowie! Nie zawsze gra się z Manchesterem!
GRZESIEK
Ale żeby od razu z Wolanią Szczebrzeszyn?!
JOGIN
On zawsze szedł na ilość, nie na jakość.
MACZO
Nic na to nie poradzę, że muszę mieć w łazience kubeczek na co najmniej cztery szczoteczki…
GRZESIEK
Powiedz mi, jak ty to robisz? Że tyle tych kobiet masz?
JOGIN
A jak kosiarka kosi siano?
MACZO
A co geje wiedza o kosiarkach?
JOGIN
Nie wiem. Zapytaj gejów.
Wypijają kolejną banię wódki.
MACZO
Żeby być kosiarką, musisz mieć sprawny silnik i dobry napęd.
JOGIN
Tak to się podrywa laskę, żeby ją w kiblu przelecieć, a nie żeby się z nią ożenić.
GRZESIEK
A, to ja to już nawet umiem.
MACZO
A kto tu mówi o ślubie? Grzesiek, ty się chyba nie chcesz żenić z tą laską z kibla?
GRZESIEK
Nawet nie mogę. Jeszcze się nie rozwiodłem.
JOGIN
Patrzcie, co znalazłem!
Jogin cały czas sprząta, a sprzątając, znajduje na półce pudło ze starymi zdjęciami i slajdami.
JOGIN
Zdjęcia z parapetówki! Pamiętacie, jak się tu w czwórkę wprowadziliśmy, na pierwszym roku?
Oglądają.
GRZESIEK
Ale to były piękne czasy! Wino, kobiety, śpiew!
MACZO
Z kobiet to ja tu widzę tylko twoją Ankę.
GRZESIEK
Wtedy zaczęliśmy ze sobą chodzić. A wy jak zwykle bez kobiet, ale za to każdy z butelką piwa.
MACZO
Nie ciesz się, ostatecznie się wyrównało i ty też jesteś bez kobiety i też z butelką.
Maczo patrzy jak Grzesiek polewa kolejkę.
JOGIN
Patrzcie, tu są jakieś slajdy!
GRZESIEK
To moje, z dzieciństwa. Zapomniałem o nich całkiem.
Jogin patrzy na jeden ze slajdów z zachwytem. Przybliża go do oka.
JOGIN
Trabant. Niebieski. Prawdziwy. Masz to urządzenie do wyświetlania?
GRZESIEK
Nie wiem, człowieku, nawet nie wiedziałem, że mam slajdy.
Jogin wspina się na półkę i gdzieś na samej górze, poza zasięgiem jego rąk, zauważa rzutnik do slajdów.
JOGIN
Jest! Ale wysoko!
Jogin rozgląda się i jego wzrok pada na ozdobne pudełko z betonowymi bombkami choinkowymi.
JOGIN
Dawaj te bombki!
Maczo podaje bombki. Grzesiek znajduje gdzieś w kącie zakurzoną gitarę i zaczyna ją stroić. Gitara brzdękoli niemiłosiernie.
GRZESIEK
Moja gitara!
Jogin rzuca betonową bombką. Usiłuje strącić przy jej pomocy rzutnik do slajdów. Prawie trafia w Maczo.
MACZO
Uważaj, to jest beton!
JOGIN
Przecież szklanymi bym nie rzucał.
Jogin bierze zamach, rzuca kolejną bombkę i tym razem strąca rzutnik.
JOGIN
Oglądamy!
Jogin ustawia rzutnik, szykuje slajdy. Grzesiek zaczyna grać na gitarze. Maczo przygasza światło.
GRZESIEK
Ale klimat. Jak dawniej, nie?
Wszyscy wypijają po kieliszku wódki.
MACZO
No.
GRZESIEK
Kiedyś to były czasy…
MACZO
Ja to bym nie chciał mieć już 15 lat, w życiu. Teraz jest mi lepiej. Przynajmniej wiem, o co chodzi.
JOGIN
Tak, po trzydziestce to już wiadomo, o co chodzi.
MACZO
W seksie. Bo tak w ogóle to dalej nie wiadomo.
Jogin zaczyna puszczać slajdy. To rozmaite rodzinne zdjęcia z PRL-u, mama, tata, mały Grześ w podstawówce. Potem już starszy Grzesiek w liceum, na urodzinach babci, przy pierwszym rodzinnym trabancie i tak dalej.
GRZESIEK
O tutaj, miałem 15 lat. Świat wydawał mi się taki prosty. Wszyscy sąsiedzi mieli żony, wszystkie dzieci w klasie miały oboje rodziców. Babcie zajmowały się wnukami. Nikt nie miał niańki.
MACZO
Mieliście trabanta? Myśmy mieli syrenę.
JOGIN
Zawsze wszyscy mieli samochody, tylko my nie! Ale za to BMX-a miałem! I Atari, pierwszy na osiedlu.
MACZO
I zawsze się strasznie przechwalałeś.
Grzesiek zaczyna grać „Chomiczówkę”. Maczo polewa wódkę, popijają.
GRZESIEK
„Chomiczówka, Chomiczówka, pierwsza dziewczyna, pierwsza wódka…”
Maczo i Jogin przyłączają się. Teraz śpiewają już w trójkę. Grzesiek na chwilę przerywa śpiewanie, ale reszta śpiewa dalej.
GRZESIEK
Piękne czasy. Chomiki, samochody i małżeństwa żyły tak długo jak ich właściciele. Rzeczy i ludzi się nie wyrzucało, tylko naprawiało. Wszyscy się wspierali, sąsiedzi byli jak rodzina, kumple spod bloku jak bracia, nauczyciele jak rodzice…
Maczo przestaje śpiewać.
MACZO
Teraz to przegiąłeś. Gdybym miał matkę taką jak moja baba od fizyki, to zapisałbym się do domu dziecka na własne żądanie.
Grzesiek przestaje grać.
GRZESIEK
A co mnie obchodzi twoja baba od fizyki? Wtedy było lepiej.
JOGIN
Teraz też jest lepiej! Jest nawet lepiej niż lepiej! Myślisz, że te wszystkie małżeństwa się nie rozwodziły, bo się tak bardzo kochały?! Ludzie się nie rozwodzili, bo ci sąsiedzi, co to byli jak rodzina, by ich do końca życia nie przestali obgadywać.
MACZO
I nawet chomiki by ich obgadywały.
JOGIN
Nauczyciele byli wredni, sąsiedzi byli wścibscy, samochody się cały czas psuły. Tylko chomiki były w porządku.
GRZESIEK
Nam się ciągle trabant psuł.
JOGIN
(przegląda zdjęcia) Pamiętacie, jak robiliśmy tę parapetówkę i śmialiśmy się z Anki, że chce Grześka usidlić? Ty Grzesiek wtedy powiedziałeś, że po swoim trupie się z nią hajtniesz, bo wolność jest najważniejsza!
MACZO
No i zaraz potem się z nią hajtnął.
GRZESIEK
Bo mi kazała.
JOGIN
No widzisz. To teraz masz niesłychaną szansę, żeby wszystko naprawić! Znowu cały świat stoi przed tobą otworem i znowu – wolność jest najważniejsza! Rozumiesz to?!
GRZESIEK
No, tak jakby.
JOGIN
To jest początek wspaniałego życia, takiego, o jakim marzyłeś!
GRZESIEK
No może.
JOGIN
Na pewno! Musimy to uczcić! Chodźcie zrobimy sobie fotkę! Tak jak wtedy, na parapetówce!
MACZO
Wtedy miałem włosy.
JOGIN
No chodźcie, co się boicie?
Jogin wyjmuje smartfona. Ustawiają się wszyscy, głowa przy głowie. Robią „dzióbki”. Jogin wyciąga rękę, kieruje na nich i siebie aparat w telefonie. Pełne napięcia oczekiwanie na pstryk.
MACZO
Robisz dziubek.
JOGIN
Nie robię.
GRZESIEK
Robisz.
JOGIN
Dobra, cicho!
Wszyscy robią dziubek. Pstryk i jest „sweet focia z ręki”. Jogin majstruje zadowolony w smartfonie.
GRZESIEK
No nie mów, że to na Facebooka wrzuciłeś?
JOGIN
No a czemu nie?
Zbiorowy dźwięk dezaprobaty.
MACZO
Sweet focia na Facebooku, teraz wszystkich nas wezmą za gejów!
JOGIN
O, już trzy osoby dały nam „lajka”. Fajnie, nie?
GRZESIEK
Mnie tam wszystko jedno.
JOGIN
Grzeniu, dostałeś nowe życie! Znowu możesz podrywać laski, bawić się, nie musisz sprzątać (patrzy na bałagan) no, to akurat musisz, ale nie musisz… prać! Dociera to do ciebie?!
MACZO
Stary, życie jest jak sport. Trzeba walczyć!
JOGIN
Poza tym mogło być gorzej. Przynajmniej wywaliła cię z domu, bo ją zdradziłeś, ale pomyśl, co by było, gdyby to ona cię zdradziła i jeszcze wywaliła z domu, to by dopiero była żałość.
Grzesiek bierze butelkę wódki i upija łyk z gwinta.
GRZESIEK
Ona też mnie zdradziła. I dlatego mnie wykopała z domu.
JOGIN
Nie wygłupiaj się.
GRZESIEK
Nie wygłupiam. Powiedziała, że jej nie interesuje, co robiłem z jakąś dziewczyną w toalecie w klubie, bo ona ma kochanka i nie chce mnie dłużej okłamywać. I dlatego, dla mojego dobra, wyrzuciła mnie z domu.
Zapada krępująca cisza.
JOGIN
Kto to jest?
GRZESIEK
Nie wiem. Powiedziała, że ma 19 lat.
JOGIN
Jakoś mi to nie gra, po co taka kobieta miałaby się związywać z 19-latkiem? Przecież to gówniarz, jeszcze nie wie, co robi.
MACZO
Może nie wie, ale robi to całą noc.
Maczo rozlewa wódkę do kieliszków. Wręcza kieliszek załamanemu Grześkowi. Do kawalerki wpada Aktywista, jest przebrany za wielki bochen chleba, niesie wielkie pudło z pizzą.
MACZO
O! Przegrycha przyszła!
Wyciemnienie
Scena IV
Siedzą w trójkę na ziemi i jedzą pizzę, którą przyniósł Aktywista. Popijają wódką. Aktywiście niewygodnie się siedzi, bo wciąż jest ubrany w chleb. Ma w ręce komórkę i cały czas w niej grzebie, siedzi na Facebooku albo sprawdza newsy. I tak będzie przez cały czas. Jakby mu się telefon do ręki przykleił.
Jogin odkurza ścierką i układa stare książki na półce. Po chwili zaczyna kartkować jedną z nich z zainteresowaniem. Grzesiek maluje sobie paznokcie u stóp czerwonym lakierem. Maczo patrzy na to z obrzydzeniem.
MACZO
Przestań malować te paznokcie. Nie mogę na to patrzeć.
GRZESIEK
Anka używała tego lakieru na studiach. Będę teraz miał część jej przy sobie. W zasadzie na sobie.
Grzesiek patrzy z podziwem na czerwone paznokcie. Zabiera się za malowanie drugiej stopy. Maczo przesiada tak, żeby go nie widzieć.
MACZO
A znacie ten kawał, czym się różni menedżer od wibratora?
AKTYWISTA
Patrząc na ciebie, niczym.
MACZO
Nie gadam z facetami udającymi jedzenie.
AKTYWISTA
Ja przynajmniej robię coś dla świata, a ty? Mięśnie na siłowni są twoim największym darem dla ludzkości.
MACZO
O Jezu, jakiś ty patetyczny! Powinieneś chodzić przebrany za godło Polski, a nie chleb.
AKTYWISTA
To nie jest zwykły chleb, tylko chleb na zakwasie. Gdybyś jadł mniej kurczaków GMO, a więcej chleba BIO, to by ci dobrze zrobiło.
MACZO
Na razie oglądam LG, słucham MP3 i jeżdżę MPK, od kiedy mi się BMW zepsuło.
JOGIN
Mówiłem ci, przesiądź się na rower, zrobisz coś dla swojego ciała i ducha.
AKTYWISTA
I dla środowiska.
MACZO
Ja tam wolę robić coś dla siebie. Tylko zdrowy egoizm jest uczciwy i normalny.
JOGIN
Oczywiście, to bardzo buddyjskie podejście. Tylko pamiętaj, żeby nie krzywdzić innych.
MACZO
Bo co? Bo zostanę w przyszłym życiu kozą? Co się z wami stało, chłopaki?! Patrzcie na te foty! Byliśmy młodzi, zbuntowani, ja miałem włosy, ty byłeś metalem (pokazuje na jogina), słuchałeś Slayera! Jakby ci wtedy ktoś powiedział, że będziesz jogę ćwiczył, to byś dał w ryj!
JOGIN
Mam być taki sam jak dwadzieścia lat temu?
MACZO
Ja cię wtedy bardziej rozumiałem. (do Aktywisty) Ciebie też. Chodzisz na te manifestacje, piszesz jakieś petycje do durnego rządu, ale przecież ty już sam nie wiesz, co popierasz, a przeciwko czemu protestujesz!
AKTYWISTA
Oczywiście że wiem.
MACZO
Jesteś za chlebem, tak?
AKTYWISTA
Ale tylko naturalnym.
MACZO
To dlaczego ten jest z gumy?
AKTYWISTA
Miałem się przebrać w prawdziwy chleb na zakwasie?
MACZO
No, oczywiście! Teraz jesteś zwykłym hipokrytą. Robisz to wszystko tylko po to, żeby mieć gdzie wychodzić z domu i żeby jacyś ludzie chcieli słuchać jak mówisz.
AKTYWISTA
Nie obrażaj mnie.
MACZO
Bo co mi zrobisz? Jak będziesz siedział na cafe latte w tej modnej knajpie to mnie obgadasz do swoich znajomych z organizacji?
JOGIN
Jesteś dla niego niesprawiedliwy.
MACZO
Dla ciebie też! Bo ty będziesz siedział przy stoliku obok ze swoimi kolegami z jogi i roztaczał dyskretny urok, opowiadając miękkim głosem o tym jak najzdrowiej jeść proso.
JOGIN
Dlaczego tak nienawidzisz zdrowego jedzenia?
MACZO
Ja w ogóle nienawidzę jedzenia! W tym kraju od jakiegoś czasu wszyscy mówią tylko i wyłącznie o żarciu. Każdy gotuje, prowadzi bloga kulinarnego, zbiera przepisy, gotuje z koleżankami i wrzuca zdjęcia tego jedzenia na Facebooka, potem wysyła ten przepis na konkurs do telewizji i potem go wygrywa i zostaje zaproszony do programu kulinarnego, gdzie gotuje przed całym narodem i opowiada o swoim blogu kulinarnym i kupuje tylko najlepsze składniki i chleby za zakwasie, a nie żadne z gumy!!
JOGIN
Jakbyś został wegetarianinem, to nie byłbyś taki agresywny. I długo byś żył.
MACZO
No nie wiem. Gdybym nie zjadł schabowego w najbliższa niedzielę, to bym umarł.
Nagle Grzesiek zaczyna… płakać.
JOGIN
Hej, co się dzieje? Grzesiu? …Grzesiek…
MACZO
Nie martw się, nie umrę.
GRZESIEK
MACZO
Jak na pacyfistę, nieźle mu przyjebał.
Aktywista potakuje, wciąż kręcąc bójkę komórką.
AKTYWISTA
Myślisz, że powinniśmy ich rozdzielić?
MACZO
Nie… jeszcze nie.
GRZESIEK
Nie kłam! Przeleciałeś ją i to nie raz!!
JOGIN
Nawet bym nie chciał! Jest brzydka jak noc i ma krzywe nogi! I małe cycki!!
MACZO
Odwołaj to!!!
Maczo rzuca się na Jogina. Pierze ostro Jogina, który przygniata sobą sponiewieranego Grześka.
GRZESIEK
Zaraz!!!! Zaraz mówię!!!
Wszyscy nieruchomieją na chwilę. Grzesiek patrzy na Maczo podejrzliwie.
GRZESIEK
A ty czemu go lejesz?
MACZO
Bo… no bo on obraził twoją żonę.
GRZESIEK
A co ciebie obchodzi, że on ją obraża? Ze mówi źle o jej cyckach, co?!
Maczo milczy. Do Grześka dociera straszna prawda. Wygrzebuje się spod Jogina na tyle, by sięgnąć po jedną z walających się po ziemi bombek z betonu. Rzuca nią w Maczo. Ten uchyla się w ostatniej chwili.
GRZESIEK
To ty ją przeleciałeś!
MACZO
Przestań, to jest beton!
Grzesiek rzuca w Maczo zapamiętale betonowymi bombkami, wciąż przywalony przez pobitego Jogina. Aktywista kręci wszystko komórką i nuci:
AKTYWISTA
„W domach z betonu nie ma wolnej miłości…”
Grześkowi brakuje bombek, wygrzebuje się spod Jogina i rzuca na Maczo, ale nie ma z nim szans. Tarzają się po podłodze i szybko Maczo stosując jakiś chwyt dżudo czy sumo, unieruchamia Grześka, który leży na podłodze w dziwnej i niezbyt wygodnej pozie.
MACZO
Nie chciałem, rozumiesz?!! To ona się na mnie rzuciła z tymi swoimi cyckami! To co ja miałem robić?
GRZESIEK
Opierać się!
MACZO
A ty się opierałeś w kiblu z tą małolata?!
GRZESIEK
No nie.
MACZO
No właśnie!
GRZESIEK
Ale to nie była twoja żona!
MACZO
A jakby była, to byś się opierał?!
GRZESIEK
No nie wiem.
MACZO
No widzisz!
Wyciemnienie.
Scena V
Grzesiek i Maczo siedzą na podłodze, obejmują się płacząc i pijąc banię wódki. Są wzruszeni i uroczyści. Jogin i Aktywista przyglądają się. Aktywista bardziej grzebie w swoim telefonie, niż się przygląda, ogląda filmik, który nagrał i rechocze, a Jogin raczej sprząta, niezbyt zainteresowany.
GRZESIEK
Ale że ona zobaczyła w tobie delikatnego i wrażliwego… tego nigdy nie zrozumiem.
MACZO
Ja też nie wiem, o co jej chodziło.
GRZESIEK
Nie umiem cię nienawidzić, rozumiesz to? Rozumiesz to, mordo ty moja niemyta?
Grzesiek całuje Maczo w czubek głowy.
MACZO
Chcę, żebyś wiedział jedno. Ona zawsze krzyczała twoje imię, jak miała orgazm. Zawsze! To mnie tak potwornie wkurwiało…
GRZESIEK
Zamilcz, błagam cię. Nie psuj tej chwili.
MACZO
Tyle lat przyjaźni. Całe liceum w jednej ławce. Nie może między nami stanąć kobieta.
GRZESIEK
Nie może.
MACZO
Ona nie jest ciebie warta, wiesz?
GRZESIEK
Ciebie też nie.
Przytulają się. Jogin nieśmiało także się do nich przytula Aktywista kręci ich komórką.
MACZO
Schowaj tę kamerę w końcu!
Aktywista chowa komórkę i też się do nich przytula.
II AKT
Scena VI
Kawalerka jest dokumentnie posprzątana. Jogin wpakował w wory po śmieciach niemal wszystko. Stoją w kółku. Każdy trzyma w ręce kieliszek. Jest uroczyście. Jogin jest wzruszony.
JOGIN
Grzeniu, oddaję w twoje ręce tę wysprzątaną na błysk kawalerkę i niech będzie ci ona pasem startowym dla dreamlinera, jakim jest twoje nowe życie!
Stukają się kieliszkami, piją.
GRZESIEK
Boże, jesteśmy tacy banalni! Żebyś chociaż to ty ją przeleciał! Przynajmniej bym się zdziwił!
Grzesiek pokazuje Jogina.
JOGIN
To prawda… powinniśmy być jacyś ciekawsi, mniej szablonowi. Żebym ja na przykład okazał się twardzielem, a on (pokazuje Maczo) gejem. Masz rację Grzesiek, jesteśmy beznadziejni.
MACZO
No to zrób z tym coś i przestań mu w końcu przytakiwać! Człowieku, czy ty masz jakieś swoje zdanie ja jakiś temat?!
AKTYWISTA
Gdybyśmy bili postaciami z filmu to musielibyśmy się okazać na końcu kimś innym. Żeby widz się zdziwił, zaskoczył. Żeby przeżył szok. A my co? Od razu wiadomo, czego można się po nas spodziewać.
GRZESIEK
Po nim na pewno.
Grzesiek patrzy ponuro na Maczo.
AKTYWISTA
Niestety, życie jest banalne. Jebaka jest jebaką, a dupa wołowa dupą wołową.
JOGIN
A ty kim niby jesteś?! Mędrcem wszechświata przyrośniętym do googli?!
MACZO
No, nareszcie się stawiasz! Właśnie, kim ty jesteś, co, człowieku, który nigdy w życiu nie byłeś w związku, który by trwał dłużej niż manifestacja?!
AKTYWISTA
Tchórzem.
JOGIN
To fakt.
MACZO
I znowu przytakuje.
JOGIN
Przykro mi. Nie ma we mnie drugiego dna.
AKTYWISTA
We mnie też nie.
GRZESIEK
Właśnie. To jest w nas najgorsze. Nie ma w nas drugiego dna. I nie jesteśmy jak bohaterowie filmu. Gdybyśmy byli, wszystko skończyłoby się dobrze.
AKTYWISTA
(do publiczności) Przepraszamy państwa, że jesteśmy żywymi ludźmi, a nie ekscytującymi postaciami z filmu.
MACZO
Przepraszam, że to akurat ja przeleciałem Ankę, a nie on. (pokazuje Jogina)
JOGIN
A ja przepraszam, że nie przeleciałem Anki. I do tego nie okazałem się gejem. Powinienem się okazać.
GRZESIEK
Albo ja, dla zmyłki.
Grzesiek patrzy wymownie na swoje stopy z pomalowanymi paznokciami.
AKTYWISTA
A ja przepraszam, że nie okazałem się prawdziwym chlebem.
JOGIN
To ja może, żeby państwu nie było przykro, przyznam się, że jestem gejem. Nie jestem, ale czuję, że jestem coś państwu winien. Zatem, jestem gejem. Zadowoleni państwo jesteście?
MACZO
Ja jestem.
AKTYWISTA
(rozgląda się) Za bardzo posprzątałeś.
GRZESIEK
Dobrze. Jak się zaczyna od nowa to najlepiej od pustej kawalerki.
JOGIN
Moja koleżanka zna jednego Niemca, który po rozwodzie wynajął zupełnie puste mieszkanie i zabrał do niego ze starego domu tylko sto rzeczy. I nigdy już nie chce mieć więcej. Nawet 101. Powiedział, że czuł się przez wiele lat strasznie przytłoczony.
MACZO
Faktem jest, że trudno o nieprzytłaczającą kobietę.
AKTYWISTA
A my cały czas ich szukamy, jak głupki. Nie żadnych gospodyń domowych, ani Indianek, tylko takich, z którymi można mieć dom, mieć dzieci, przyjaźnić się, kochać i dożyć starości. Po prostu.
MACZO
To dlaczego, kiedy takie spotykamy, to zaraz uciekamy przed nimi, gdzie się da?
GRZESIEK
Bo z nimi nie ma ściemy.
JOGIN
Z nimi musielibyśmy mieć dom, dzieci i dożyć starości.
MACZO
No ale przecież tego chcemy.
GRZESIEK
Chcemy, ale się boimy.
JOGIN
Ale w sumie czego się boimy?
WSZYSCY CHÓREM
Nie wiemy!
Aktywista grzebie w komórce i po chwili czyta (z Google):
AKTYWISTA
Z naukowego punktu widzenia wszyscy chcemy kobiet o zdrowej cerze, błyszczących włosach, symetrycznych rysach i stosunku obwodu talii do obwodu bioder wynoszącym mniej więcej 0,7. Może cały czas szukamy tego ideału?
MACZO
A kobiety jakich chcą mężczyzn według amerykańskich naukowców?
AKTYWISTA
Bogatych i wysokich. Ale to na jedno wychodzi.
JOGIN
Jak to?
AKTYWISTA
Amerykańscy naukowcy obliczyli, że każde dwa i pół centymetra wzrostu przekłada się na sześć tysięcy dolarów.
GRZESIEK
A bogaci kurduple?
MACZO
Anomalia przyrodnicza. Jak pies wodołaz, który boi się wody.
JOGIN
Moja dziewczyna mówi, że mali, brzydcy i łysi faceci osiągają często życiowy sukces, bo są tak zakompleksieni, że mają większe parcie niż inni.
Zapada cisza. Wszyscy patrzą na Jogina zdumieni.
MACZO
To ty masz dziewczynę?
JOGIN
To że wy nie macie, nie znaczy, że ja nie mogę.
MACZO
Wydawało mi się, że geje nie mają dziewczyn.
JOGIN
Nie jestem gejem! Tak tylko powiedziałem! Wczuwałem się w bohatera filmu holiłudzkiego.
MACZO
Co to za laska?
JOGIN
Taka jedna… Szwedka.
AKTYWISTA
O Jezu, po co ci Szwedka? One są strasznie wielkie!
JOGIN
To nie ma znaczenia, nigdy jej nie widziałem na żywo. I pewnie nie zobaczę.
MACZO
Masz wymyśloną dziewczynę?
JOGIN
Nie wymyśloną, tylko poznałem ją na portalu o jodze. Rozmawiamy przez internet.
AKTYWISTA
Słowa… Klasyka podrywu. Wiecie, że większość dorosłych korzysta codziennie z około sześćdziesięciu tysięcy słów, chociaż to najpopularniejsze cztery tysiące słów tworzy dziewięćdziesiąt osiem procent konwersacji. Po co w takim razie ludzie zawracają sobie głowę wyuczeniem się tych dodatkowych pięćdziesięciu sześciu tysięcy słów? Po to, żeby skuteczniej podrywać.
GRZESIEK
Przecież ty nie znasz angielskiego.
JOGIN
Ona też nie bardzo.
AKTYWISTA
To jak rozmawiacie?
Jogin milczy, nie chce nic mówić. Wreszcie burczy pod nosem.
JOGIN
Przez google translator.
GRZESIEK
Jak?
JOGIN
Przez google translator!
Kumple przez chwilę patrzą na Jogina z niedowierzaniem.
MACZO
Jaja sobie robisz.
Aktywista wyjmuje smartfona i zaczyna w nim grzebać.
AKTYWISTA
Czekajcie, zaraz to sprawdzimy! (wpisuje) „Chciałbym cię teraz rozbierać powoli i lizać twoje ciało”… I wtedy ona odpowiada: “Rör mig med mod, ta en titt på djupet av min kropp, eller fräcka”, co ty sobie szybciutko w google translator tłumaczysz na… “Dotknij mnie z odwagą, przyjrzeć głębi ciała, czy bezczelny”.
MACZO
Myślałem, że to moja laska od betonu jest mało elokwentna.
JOGIN
Jak jesteście tacy mądrzy, to opowiedzcie o sobie! Ty (pokazuje na Maczo) wyrywasz paskudne laski a w przerwach żony przyjaciół! Ty (pokazuje na Aktywistę) przelatujesz swoje koleżanki aktywistki, krocząc w manifestacji, i nawet nie znasz ich imion, tylko poglądy! A Ty (pokazuje na Grześka), ty to wiadomo… Żaden z was nie jest w związku, więc to mnie należy się szacunek!
AKTYWISTA
Kłamiesz. Znałem imię jednej.
JOGIN
Ale zapomniałeś.
AKTYWISTA
Karolina. Na manifestacji przeciwko GMO dala mi witaminę C 1000 i rozpuściła w swojej wodzie mineralnej. Strasznie byłem wtedy przeziębiony.
MACZO
Ale to romantyczne.
Aktywista grzebie w torbie i wyjmuje z niej fiolkę z rozpuszczalną witaminą C 1000. Pokazuje tryumfalnie.
AKTYWISTA
To mi dała. Kazała zażywać dwa razy dziennie.
GRZESIEK
Cóż, po niektórych kobietach zostają wspomnienia, po innych witamina C 1000.
AKTYWISTA
Ja ją jeszcze spotkam.
GRZESIEK
I naprawdę uważasz, że to jest związek?
AKTYWISTA
Lepszy taki, niż ze Szwedką.
JOGIN
Ja przynajmniej mam regularne randki.
AKTYWISTA
Randki z google translator!
Maczo patrzy badawczo na Aktywistę.
MACZO
Ty, przecież ty kiedyś miałeś żonę.
AKTYWISTA
Ale tylko przez rok. To się nie liczy.
MACZO
I co się właściwie stało? Nie wiem, bo byłem rok w Londynie i jak wyjeżdżałem, to jej jeszcze nie było, a jak wróciłem, to już nie chciałeś o niej rozmawiać.
AKTYWISTA
Dalej nie chcę.
MACZO
Zdradziła cię?
AKTYWISTA
Nikt nikogo nie zdradził.
MACZO
No to co się stało?
AKTYWISTA
Pewnego dnia obudziłem się i pomyślałem, że jest tyle kobiet na świecie, a ja się ożeniłem z jedną. Ta myśl mnie wykańczała. Że będę z jedną kobietą do końca. Nie dałem rady.
JOGIN
Rozwiodłeś się, bo chciałeś mieć inne żony?
AKTYWISTA
Ale teraz wiem, że to była moja najlepsza żona. To znaczy jedyna, bo potem już nie spotkałem żadnej.
Nagle Grzesiek zaczyna płakać, szlocha. Kumple patrzą, przerażeni.
MACZO
Znowu ryczysz? No dobra, nie będę już mówił o tej jego żonie, ani tym bardziej o twojej, tylko… nie płacz!
Maczo usiłuje objąć kolegę, ale wtedy jego wzrok pada na bose stopy Grześka pomalowane na czerwono i tylko klepie go szorstko po ramieniu. Grzesiek zanosi się płaczem.
GRZESIEK
To wszystko jest prawda, nikt z was nie ułożył sobie życia… Macie same porąbane związki, nawet trudno to nazwać związkami… Zawsze wam współczułem, bo tylko mnie się udało normalnie żyć…
AKTYWISTA
Ej! Bo zaraz my się poryczymy!
GRZESIEK
Miałem żonę, dzieci… szczęśliwy dom…
MACZO
Dobra, tam, pierdoły. Nie rycz!
JOGIN
Właśnie rycz! Oczyść się ze złych emocji!
GRZESIEK
(zawodzi) Wszystko zepsułem! Zniszczyłem sobie życie!
AKTYWISTA
(jedząc resztki pizzy) Grzesiek, weź się w garść! Musisz zdrowo jeść, zdrowo żyć, musisz być dorosły.
GRZESIEK
(szlochając) Ja już byłem dorosły!
Jogin przytula Grześka, Maczo nie może na to patrzeć.
MACZO
O Jezu, przestańcie!
AKTYWISTA
No to zadzwoń do Anki, przeproś, powiedz, że ją kochasz, wybaczasz jej, czy coś tam.
GRZESIEK
Tak myślisz? Mam zadzwonić?
JOGIN
No pewnie, dzwoń!
GRZESIEK
Dobra, to zadzwonię! Tak właśnie zrobię! Teraz!
Nagle zapał Grześka gaśnie. Patrzy na Maczo z dylematem w oczach.
GRZESIEK
Po tym wszystkim, co nam obu zrobiła?
MACZO
Ja jej już wybaczyłem.
GRZESIEK
To ja jej też wybaczam.
Grzesiek już ma dzwonić, ale zamiera bez ruchu.
AKTYWISTA
No co jest?
Grzesiek patrzy na kumpli bezradnie. Jak zaklęty w kamień. Aktywista trąca go palcem, a ten nic. Kamień.
MACZO
Słuchaj, Grzesiek, mężczyzna składa się z wyborów, jakich dokonuje. Rozumiesz?
AKTYWISTA
Bzdura. Mężczyzna składa się głównie z wody.
MACZO
Niech będzie. Słuchaj, Grzesiek. Mężczyzna składa się z wody. I z wyborów jakich dokonuje. Rozumiesz?
GRZESIEK
Bardzo dobrze rozumiem. Dlatego piję.
Wychyla kieliszek wódki. I dalej nic. Patrzy na komórkę w napięciu, jakby szykował się do walki.
MACZO
No dalej, walcz! Chcesz się poddać, jak baba?! Zwyciężają tylko ci, którzy walczą! Nie wolno ci się teraz poddać!
JOGIN
Posłuchaj, Grzeniu, moja babcia zawsze mi powtarzała, że mężczyzna, który nie ma odwagi zmienić dziecku pieluchy, zabić karpia i umówić się z dziewczyną, jest gówno wart.
Maczo patrzy na Jogina, to go przekonuje. Bierze komórkę, łączy się z Anką, czeka kilka sygnałów i – w panice rozłącza się.
GRZESIEK
No to jestem gówno wart.
W tym momencie rozlega się dzwonek telefonu. Wszyscy sprawdzają swoje komórki.
GRZESIEK
To nie moja.
AKTYWISTA
Moja też nie.
Jogin otwiera jakąś szufladę i wyjmuje z niej dzwoniącego smartfona. Gapi się na niego przez chwilę, potem odbiera.
JOGIN
Halo? …Tak… Taaak… A tak! Jasne! …Nie, to nie on, on jest tu obok, ja jestem kolegą… Tak, będziemy… Nara.
MACZO
Nara?
JOGIN
Student. Zostawił tu ten telefon. Przyjdzie po niego zaraz.
GRZESIEK
Który student? Ich tu czterech mieszkało.
JOGIN
Skąd mam wiedzieć?
Na komórkę studenta przychodzi SMS. Jogin nie powstrzymuje się, czyta.
JOGIN
„Czekam na ciebie, kocie. Kaja mówi, że jesteś boski. Jak tym razem nie przyjdziesz, będzie foch”.
MACZO
Lubię tego gościa.
AKTYWISTA
Ma chłopak branie. Koleżanki go sobie polecają.
GRZESIEK
Ty, który to jest?! Pokaż ten telefon, na pewno ma tam jakieś swoje zdjęcia.
Grzesiek zaczyna przeglądać zdjęcia, robi to w coraz większym skupieniu.
MACZO
No i?
GRZESIEK
No i jego zdjęć nie ma, ale są fotki chyba wszystkich ładnych dziewczyn w tym mieście.
JOGIN
(z nadzieją) Może to fotograf?
Kumple patrzą na Jogina z pobłażaniem i doskakują do telefonu. Przeglądają zdjęcia.
MACZO
No kurwa, dlaczego ja takich lasek nie spotykam?! (patrzy na Grześka) O, przepraszam.
GRZESIEK
Nie ma za co. Może on się nimi podzieli?! Po co mu tyle?!
JOGIN
A ty nie miałeś dzwonić do żony?
GRZESIEK
Co? Nie odbiera. Pokaż jeszcze tamtą blondynę…
Dzwonek do drzwi. Wchodzi Student. Bardzo pewny siebie i wyluzowany. Piekielnie przystojny.
STUDENT
Siema! O, imprezka!
Wyciemnienie
Scena VII
STUDENT
Sorry, że zawracam dupę, ale zostawiłem komórkę, a mam tam ważne kontakty.
MACZO
Bardzo apetyczne te kontakty.
STUDENT
Co? A, laski? Nie, one są nieważne.
JOGIN
Jak to nieważne?!
STUDENT
No pewnie! Wystarczy na ulice wyjść i się zaraz kilka złapie.
AKTYWISTA
Naprawdę? Ja ciągle wychodzę na ulicę, ale spotykam głównie policję.
Student lustruje Aktywistę, który wciąż częściowo jest przebrany za chleb.
STUDENT
Może jakby się pan mniej w oczy rzucał… (pokazuje komórkę) Ja tam mam kontakty do kumpli, do klubu wspinaczkowego. Ważne rzeczy!
AKTYWISTA
To kobiety nie są ważne?
STUDENT
No co pan?! To znaczy, żebyśmy się zrozumieli, jakby ich nie było, to bardzo by to było niedobre, ale tak samo bardzo byłoby niedobre, gdyby nie było whisky. No nie?
Panowie zgadzają się gremialnym pomrukiem.
GRZESIEK
A powiedz mi, jak ty to robisz, że masz w telefonie tyle… nieważnych lasek?
STUDENT
Olewam je.
MACZO
Rozwiń myśl, proszę.
STUDENT
Olewam każdą. Czy to jest laska z górnej półki, czy na jedną noc, olewam. I one wtedy na człowieka lecą. Syndrom odrzucenia. Każda laska to ma.
MACZO
A skąd wiesz, która jest która? To znaczy, która to jest z górnej półki, a która na jedną noc?
AKTYWISTA
Przecież to każdy wie!
STUDENT
Nieprawda. W tej kwestii można się nieraz nadziać. Na przykład jak tu teraz szedłem. Myślałem, że przed bramą stoi hipster i rozmawia przez bluetootha. A okazało się, że to żul, który do siebie mamrotał. Takie czasy.
JOGIN
Nie rozumiem.
GRZESIEK
No dobra, ale jak ja olewam jakieś laski, to one nawet nie zauważają, że ja je olewam, bo one mnie olewają. I co wtedy?
STUDENT
To znaczy, że pan w siebie nie wierzy. Nie rozsnuwa pan wkoło odpowiedniej aury.
GRZESIEK
I co robić?
STUDENT
To zajebiście proste. Trzeba się trzymać z kumplami i kumulować, że tak powiem, męską moc.
JOGIN
Medytacja? Joga? Czakry?
MACZO
Weź nas nie kompromituj. Wódkę trzeba razem pić!
STUDENT
Na przykład. My z kumplami spotykamy się co czwartek. Bierzemy bębny, takie, wiecie, jak z murzyńskiej wioski, pijemy whisky i nawalamy w te bębny.
AKTYWISTA
To takie… pierwotne.
STUDENT
O to chodzi. I oczywiście się rozbieramy.
MACZO
Jesteście gejami?
STUDENT
Nie. Nieraz to tutaj w kawalerce robiliśmy. Rozbieraliśmy się, graliśmy na bębnach, i piliśmy whisky. Do tego grube kawały o laskach, porównywanie fujar, wiecie, takie męskie zajęcia. I surowy zakaz przyprowadzania dziewczyn na te imprezy! Tylko samce.
JOGIN
I to wam pomaga podrywać kobiety?
STUDENT
My ich nie podrywamy. To one nas podrywają.
Rozlega się jęk podziwu.
STUDENT
Dobra, spadam, kumple czekają. Mogę?
Student pokazuje na swoją komórkę, którą zadumany Grzesiek wciąż trzyma w dłoni. Grzesiek oddaje telefon. Student chowa go do kieszeni, uśmiecha się swoim filmowym uśmiechem.
STUDENT
Miło się gadało. I super się tu mieszkało, najlepsze lata z kumplami tu spędziliśmy.
MACZO
My też.
Student wychodzi.
GRZESIEK
Jak to jest? Kiedyś było łatwiej, bo wszyscy chcieli z kimś być i byli. Teraz jest łatwiej, bo nikt z nikim nie chce być, i nie jest. Tylko my trafiliśmy na jakieś durne pokolenie. Wszyscy chcą z kimś być, ale nikomu się nie udaje.
Aktywista czuje nagły zryw.
AKTYWISTA
Ale dzisiaj nam się uda!
Koledzy patrzą na Aktywistę pytająco.
MACZO
Bo?
AKTYWISTA
Bo dzisiaj olejemy wszystkie laski w mieście!
Koledzy patrzą jeszcze bardziej zdziwieni.
AKTYWISTA
To jest poderwiemy przez olanie! No co jest, panowie?! Jak ten studenciak może, to my też!
JOGIN
Ja nie umiem olać kobiety.
MACZO
To się nauczysz. Zrobimy szkolenie.
Wyciemnienie
Scena VIII
Siedzą w parach, twarzą do siebie: Maczo z Joginem i Grzesiek z Aktywistą.
MACZO
Kochanie, chciałabyś umrzeć z orgazmu?
JOGIN
Tak.
MACZO
(nabiera powietrza, chce coś powiedzieć, ale wypala) To sobie znajdź kogoś innego, pedale!
AKTYWISTA
Bardzo dobrze! Brawo!
MACZO
Teraz wy.
Aktywista milczy. Nie patrzy na Grześka.
MACZO
No co ty robisz?
AKTYWISTA
Olewam ją.
MACZO
Ale ty nie masz jej olewać!
AKTYWISTA
No jak nie?
MACZO
No masz ją olać tak, żeby ją poderwać, a nie olać. Patrz.
Maczo odsuwa Aktywistę, siada na jego miejscu. Nabiera powietrza, patrzy na Grześka i…
MACZO
No nie mogę.
AKTYWISTA
Chodźmy poćwiczyć na żywych kobietach.
JOGIN
A co, my nie jesteśmy żywi?
Grzesiek, który do tej pory milczał, wybucha znienacka:
GRZESIEK
Dobra, dosyć tego!
MACZO
Ale że co?
GRZESIEK
Olewamy te laski!
JOGIN
No olewamy przecież.
GRZESIEK
Olewamy naprawdę! Nigdzie nie idziemy!
AKTYWISTA
No co ty?!
GRZESIEK
W dupie mam wszystkie laski! W dupie mam moje nowe wspaniałe życie! I moją starą żonę! Ja chcę, żeby było jak kiedyś! Jak byłem w podstawówce i wiedziałem, o co chodzi! Albo nie, albo jak byliśmy na studiach i leżałem dokładnie na tej kanapie, grałem dokładnie na tej gitarze i myślałem, że zostanę w życiu królem świata!
Grzesiek podbiega do worów na śmieci i zaczyna z nich wyrzucać wszystko, co pieczołowicie włożył tam Jogin. Rozwala śmieci po całym pokoju. Kumple patrzą skonsternowani.
GRZESIEK
Nie chcę żadnego sprzątania, nie chcę niczego zaczynać od nowa, chcę, żeby było jak dawniej!
Grzesiek rzuca się na zaśmieconą kanapę, opada na nią i leży ostentacyjnie.
Cisza. Kumple patrzą po sobie. Nieśmiało odzywa się Jogin.
JOGIN
Wszystko widzisz w czarnych barwach.
GRZESIEK
To mi kup poradnik pozytywnego myślenia! Multimedialny!
MACZO
Nie musisz czytać żadnych pierdół, żeby nareszcie zacząć żyć pełną parą!
GRZESIEK
Tak? A co muszę? Może mi poradzisz?!
Maczo wstaje i zaczyna się energicznie rozbierać, aż zostaje nagi, w samych skarpetkach. Jogin patrzy na niego i też się rozbiera. Aktywista po chwili zastanowienia zaczyna zdejmować z siebie swoje „chlebowe ubranie”, przewraca się przy tym, ale kumple z wielką determinacją i powagą mu pomagają. Potem stoją w trójkę przed Grześkiem, z mężnymi minami wojowników.
GRZESIEK
Naprawdę myślicie, że to pomoże, jak będziemy tu siedzieć z fujarami na wierzchu?
JOGIN
Mnie już pomaga. (widząc wzrok Maczo) Nie jestem gejem.
MACZO
Przecież nic nie mówię.
AKTYWISTA
Faktycznie jest coś… uwalniającego w takim rozebraniu się… Grzesiek, spróbuj!
GRZESIEK
To głupie.
MACZO
Ale fajne.
GRZESIEK
Zostawcie mnie w spokoju.
Grzesiek zakopuje się w śmieciach leżących na kanapie. Zapada krępująca cisza.
AKTYWISTA
I co teraz?
JOGIN
Zróbmy coś.
MACZO
Ale co?
JOGIN
Powitanie słońca!
MACZO
Co?
Jogin bierze swoją matę do jogi, rozwija ją i kładzie na podłodze. Jest pełen zapału.
JOGIN
Sekwencja jogi, powitanie słońca. Nie udawaj, że nie wiesz, uczyłem was kiedyś.
Jogin staje na macie. Jest pewny siebie, skupiony.
JOGIN
No chodźcie.
Maczo wymienia spojrzenia z Aktywistą.
AKTYWISTA
W sumie, co nam zależy.
Aktywista staje obok Jogina. Obaj Patrzą wyczekująco na Maczo. Ten w końcu staje obok nich. Grzesiek obserwuje kolegów ponuro. Cała goła trójka rozpoczyna Powitanie Słońca. Podnoszą ręce do góry, potem schylają się i tak dalej. W tle leci numer „Chomiczówka”.
Pokój ogarnia półmrok, światło opromienia punktowo Grześka, który leży, zamyślony, na starej kanapie. Kumple wciąż robią Powitanie Słońca.
GRZESIEK
Nie wiem, czego chcę. Skąd mam to wiedzieć? Bo jestem mężczyzną? Że niby tylko kobiety nie wiedzą, czego chcą? Moja Anka zawsze wiedziała, czego chce. Od samego początku. Ja jakoś ją za to podziwiałem i trochę się jej bałem, że ona zawsze wie, co trzeba zrobić, jak się zachować, co chce zjeść, gdzie chce jechać na wakacje, na co iść do kina. Ja nigdy nie wiedziałem. Ja się zawsze musiałem zastanowić, a im dłużej się zastanawiałem, tym bardziej nie mogłem się zdecydować…
Gdyby ona mi nie powiedziała, że chcę wziąć z nią ślub, to ja bym na to nigdy nie wpadł.
No dobrze, z tą małolatą w klubie to akurat od razu wiedziałem, czego chcę. Ale to mi się naprawdę rzadko zdarza.
Czego chcę teraz? Nie wiem, skąd mam wiedzieć? To się zmienia z minuty na minutę. Widzę Ankę i wiem, że ją kocham. Ale potem wychodzę na ulicę i widzę te dziewczyny, te ich buty na obcasach, te paznokcie czerwone i jakoś nie mogę… nie mogę się nacieszyć, że Anka mnie rzuciła.
No pewnie, że chciałbym odzyskać moją rodzinę. Kocham Ankę, zawsze ją kochałem. Mamy dwójkę dzieci. Nic nie daje takiego poczucia bezpieczeństwa jak rodzina. Ale jak sobie pomyślę, że mam tam wrócić i użerać się z dzieciakami i słuchać jak Anka się na mnie drze, to nic mnie tak nie cieszy jak ta kawalerka, do której mogę sobie przyprowadzać młode i głupie dziewczyny, które nie wiedzą, czego chcą, dokładnie tak samo jak ja.
JOGIN
No i co to właściwie oznacza?
AKTYWISTA
To oznacza, że wszyscy chcą być z kimś i jednocześnie z tym kimś nie być. Taka choroba cywilizacyjna.
MACZO
I nie wiadomo za bardzo, co z tym zrobić.
AKTYWISTA
Trzeba czekać, aż amerykańscy naukowcy wymyślą na to jakiś sposób.
KONIEC
/ Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody autorki zabronione.